Kwintesencja

Gospodarka bez mitów, ekonomia od podstaw

By

Pokonać stagnację, zwiększyć zarobki

Do świadomości części ekonomistów i czołowych polityków dotarło wreszcie, że w Polsce zarobki są zbyt niskie. Jednakże propozycje rozwiązań sprowadzają się w istocie do obniżenia opodatkowania pracy albo do dopłat z budżetu państwa do najniższych wynagrodzeń. Lecz subsydiowanie pracy nie eliminuje przyczyn problemu, w ogóle ich nie dotyka. A przecież można inaczej, odważnie i radykalnie.

Początkowo źródłem problemu było zerwanie z pełnym opłacaniem wzrostu wydajności pracy. Spośród krajów rozwiniętych pionierem tego wynalazku były USA. Według Economic Policy Institute oderwanie wzrostu płac od wzrostu wydajności pracy nastąpiło na początku lat 1970-tych [1]. Od tego czasu produktywność całkowita w gospodarce wzrosła o ok. 140%, a płace (stawka godzinowa) tylko o ok. 11%. W innych krajach bogatego Zachodu nastąpiło to w różnych momentach i zostało podbudowane ideologią głoszącą, że praca jest takim samym towarem, jak każdy inny, a o jej wartości decyduje już nie nabywca produktu, lecz pracodawca. W Polsce obniżenie udziału płac w wartości dodanej z ok. 47% do ok. 40% nastąpiło w latach 1999-2007.

Trzeba jeszcze dodać, że dzisiaj zjawisko jest bardziej złożone. Na przykład wraz z propagandą niskiej ceny jako głównej korzyści Klienta (w miejsce dawniejszej „dobrej jakości za rozsądną cenę”) i upowszechnieniem się wojny cenowej jako głównego sposobu walki konkurencyjnej, redukcję tzw. kosztów pracy uważa się za czynnik sukcesu w wielu branżach. W krajach, które wzrost gospodarczy napędzają forsowaniem eksportu dochodzi nawet do krótkookresowego obniżenia przeciętnych płac nominalnych [2].

Zaklęty krąg stagnacji

„Schłodzenie” polskiej gospodarki w intencji ochrony jej przed skutkami kryzysu azjatyckiego (1997) objawiło się m. in. wyhamowaniem wzrostu stopy inwestycji w trzech latach następnych (wygaszanie bańki kredytowej trwało zbyt długo). W 1999 roku, zapewne kontynuując politykę schładzania, przeprowadzono operację tzw. ubruttowienia płac. Koszty pracy ponoszone przez przedsiębiorstwa wzrosły, gdyż od tego momentu składki na ubezpieczenia społeczne naliczało się od wynagrodzeń brutto. W kilku sektorach nasiliły się zwolnienia pracowników dużo zarabiających. Wskaźnik udziału płac w wartości dodanej (dalej: wskaźnik płac) obniżył się z 47,2% w 1998 r. do 45,2% w roku 2000.

Na domiar złego w 2001 roku wybuchł kryzys w Polsce i w wielu krajach, także tych powiązanych z nami gospodarczo.  Nakłady inwestycyjne spadały silnie, z i tak niskiego poziomu, przez kolejne dwa lata, eksport spowolnił na skutek obniżenia zamówień z zagranicy również pogrążonej w recesji. Jednak konsumpcja indywidualna rosła. Toteż budując drugi z kolei plan ratunkowy, kręgi rządowe ustanowiły politykę „wzrostu płac wolniejszego od wzrostu produktywności”. Na ówczesne warunki polityka jak najbardziej słuszna, lecz mocno przesadzono z jej realizacją – wg moich szacunków w latach 2002-2005 wskaźnik płac spadał ok. 3,5 raza za szybko [3]. Obecnie należy do najniższych w Europie i w krajach OECD [4]. Waha się w granicach 40-41%. Oznacza to, że w omawianym okresie kilkanaście procent wzrostu wydajności pracy nie zostało opłaconych.

Przebieg wielkości ekonomicznych ilustrujący omówioną historię pokazano na Rys. 1.

Płace, konsumpcja i inwestycje w Polsce

Rys. 1. Płace, konsumpcja i inwestycje w Polsce. Opracowanie własne autora na podstawie danych OECD i Banku Światowego.

 

Trzeba dodać wyjaśnienie do wykresów zamieszczonych na Rys. 1. W krajach zamożnych zazwyczaj spadającej stopie konsumpcji towarzyszy rosnąca stopa inwestycji. Wydawałoby się, że w Polsce w omawianym okresie także. Lecz przypomnijmy sobie, że widoczny na wykresie wzrost w latach 2007-8 ma niewiele wspólnego z gospodarką realną. Został bowiem spowodowany głownie bańką spekulacyjną i napędzony kredytem, który w ciągu jednego tylko roku urósł ponad dwukrotnie. Stopa inwestycji rzeczowych natomiast w r. 2008 osiągnęła zaledwie poziom z roku 2000. Następnie powoli obniżała się przez co najmniej 6 lat, pompowana niekiedy sztucznie ulgami fiskalnymi np. eliminowaniem i wznawianiem ulg przy zakupie samochodów z kratką. Zastój w nowych inwestycjach produkcyjnych potwierdzali zarówno przedsiębiorcy, jak i bankowcy. Przedsiębiorcy dodawali, że nie ma projektów inwestycyjnych bo nie ma dla kogo produkować więcej, gdyż popyt jest zniechęcająco niski. Z upływem czasu coraz częściej informowali o spadających marżach [5]. Powstał zaklęty krąg:

niskie płace -> niski popyt i spadająca konsumpcja -> spadające marże i deflacja -> niskie inwestycje i dalsze redukcje wskaźnika płac.

Polityka ograniczania płac prowadzona jest nadal, pod rozmaitymi hasłami (utrzymanie konkurencyjności kosztowej, likwidacja tzw. przywilejów płacowych, subsydiowanie pracy przez budżet państwa rzekomo w trosce o mało zarabiających,…).

Istota pułapki średniego dochodu

Gospodarka konkurująca niskimi kosztami pracy stosunkowo dobrze sobie radzi na niskich rynkach „taniochy”. Istotą pułapki średniego dochodu jest niemożność gospodarki wejścia na wyższy poziom konkurencyjności, na którym trzeba spełniać wysokie wymagania odnośnie jakości produktów i/lub obsługi rynków rozległych geograficznie, uzyskując w zamian wyższą wartość dodaną.

To oczywiście nie znaczy, że nie ma u nas rynku średniego. Jest, owszem, ale szczupły, zagospodarowany przez kilkanaście czy kilkadziesiąt marek. Problem polega na tym, że awans do niego z rynku niskiego prawie nie istnieje, a powinien być na tyle liczny, żeby ciągnął w górę całą gospodarkę w jej masie.

Z licznych naszych badań, poczynając od dawnych sektorowych z przełomu tysiącleci aż po najnowsze, a ostatnio także z licznych dyskusji z praktykami wyłania się obraz następujący. Maleńkie firmy nienastawione na rozwój i ekspansję, prowadzone są po prostu jako źródło spokojnego utrzymania rodzin właścicieli. Nic w tym dziwnego, tak jest również w gospodarkach bardziej rozwiniętych. W firmach tej kategorii najczęściej spotyka się nadmierne „oszczędzanie” na kosztach pracy. Wśród nich są firmy prowadzone przez przedsiębiorców sfrustrowanych, bo z ambicjami, ale bojących się ryzyka (z badań firmy HP).

Są też nieliczni śmiałkowie, którzy przebijają się na wyższy rynek już to ekspandując już to podejmując zaawansowaną produkcję bądź innowacyjne usługi. Trzeba dodać, że ci płacą swoim pracownikom dobrze, bo z kiepsko płatnego pracownika nie sposób „wycisnąć” kreatywności, trudnej pracy, czy zaangażowania. Jednakże na tym wyższym rynku niezwykle rzadko udaje się przetrwać. Jedni pod naciskiem wojny cenowej z korporacjami zostają zmuszeni do rezygnacji z ambicji, inni odpadają nie znajdując wystarczającego popytu na ubogim rynku albo zadręczeni przez nieprzyjazne otoczenie społeczne i instytucje,.. Niektórzy sprzedają rosnący biznes korporacjom i zaczynają od nowa albo wyjeżdżają. Gospodarka traci ambitne jednostki, cenne zasoby ludzkie.

Podsumowując można powiedzieć, że jest wiele barier niweczących szanse gospodarki na wyrwanie się z pułapki średniego dochodu, a niskie płace są jedną z barier występujących zarówno po stronie popytu, jak i podaży.

Rozwiązanie odważne i radykalne

Obserwując debatę publiczną wokół tematyki płac można odnieść wrażenie, że liczne propozycje rozwiązań dyktowane są motywacją uśmierzenia niezadowolenia społeczeństwa albo zjednania poparcia określonego elektoratu. Rzecz idzie o to, kto i w jakim wymiarze ma sfinansować konieczne podwyżki płac. Mnożą się pomysły a to na podniesienie płacy minimalnej mimo sprzeciwu przedsiębiorców, a to na podniesienie kwoty wolnej od podatku albo dopłaty z budżetu dla najmniej zarabiających, czyli sfinansowanie operacji przez ogół podatników, a to na obciążenie posiadaczy wielkich nieruchomości…  Można przewidywać, że z czasem (wkrótce?) dojdzie do rozwiązań kompromisowych. Osobiście uważam, że kompromisy polityczne w sprawach społecznych nie są złe, byle były zawierane na twardych warunkach [6].

Myśląc o gospodarce jako całości, a nie tylko o oczekiwaniach różnych grup interesu, trzeba sięgnąć do przyczyn problemów. W tym konkretnym przypadku wziąć pod uwagę, że to niewłaściwy podział wartości dodanej (WD) w przedsiębiorstwach oraz częściowo powiązane z tym tłumienie motywacji do inwestowania stanowią istotne ogniwa zaklętego kręgu stagnacji i sprzyjają utrzymywaniu gospodarki w pułapce średniego dochodu. Zatem system fiskalny powinien:

  • ingerować w poddział wartości dodanej dokonywany przez przedsiębiorcę tak, aby skłaniać go do zwiększania części przeznaczonej na płace;
  • zawierać silniejsze, niż dotąd zachęty do inwestowania w nowe miejsca pracy, a przynajmniej w wyposażenie techniczne stanowisk pracy poprawiające produktywność.

Zarys przykładowego rozwiązania powstał ad hoc w dyskusji, jaką toczyliśmy na Facebooku z mądrym człowiekiem Andrzejem P. osiemnastego września o piątej z minutami nad ranem. Podaję to nie jako skończone rozwiązanie, lecz jako ilustrację sposobu myślenia bardziej o gospodarce, niż o interesach jej aktorów.

Ja: /…/ co do ścieżek rozwoju, to wszyscy mają słuszne postulaty, że innowacyjność, podniesienie produktywności itp. Brakuje tylko najważniejszego. Ujmę w prostych słowach:
– Przedsiębiorco, postępując mądrzej możesz podnieść wartość dodaną tworzoną w Twojej firmie dwukrotnie w ciągu 2-2,5 roku. Ale podziel ją tak, że Twoje zyski wzrosną dwukrotnie i płace Twoich pracowników też wzrosną dwukrotnie.

Realne to? Przecież przedsiębiorca odpowie – Odczepcie się, będę płacił ile uważam, według „rynkowej ceny” pracy.
I tu leży pies pogrzebany. Niepełne opłacenie wzrostu wydajności jest jedną z głównych przyczyn światowej i polskiej recesji [właściwie: stagnacji].

Andrzej P.: Logicznie zamiast powtarzać ciągle te same mądrości należy użyć kombinacji przymusu i nagrody, a państwo może zarówno jedno jak i drugie. Czyli np. tak, że musisz pracownikom płacić więcej ale za to masz takie i takie korzyści. Czyli pod kreską musi być lepiej zarówno dla przedsiębiorcy jak i pracownika /…/

Czyli nie obędzie się bez interwencji państwa ale ta musi być rozsądna i wyważona.

Ja: A może odważna i radykalna? Na przykład:
– [marchewka:] część zysku zainwestowana w nowe miejsca pracy – opodatkowanie 0% od razu, bez żadnych ograniczników w rodzaju odpisów amortyzacyjnych rozłożonych w czasie;
– [kij:] nadwyżka procentowego wzrostu zysku nad procentowy wzrost wartości dodanej – opodatkowanie 100%

Procedura rozliczenia rocznego mogłaby wyglądać następująco:

  1. Obliczamy wartość dodaną: WD = przychody ze sprzedaży – zakupy (materiały, energia, usługi obce,..)
  2. Obliczamy o ile procent wzrosła WD w porównaniu z rokiem poprzednim
  3. Obliczamy o ile procent wzrosły wynagrodzenia pracowników w porównaniu z rokiem poprzednim. Jeśli o mniejszy procent, niż w punkcie 2, to „dosypujemy” im, na przykład w postaci nagrody. Wychodzimy bowiem z założenia, że lepiej wypłacić pracownikom, niż oddawać państwu w postaci podatku.
  4. Obliczamy zysk przed opodatkowaniem. Sprawdzamy, czy po wypłacie wg punktu 3. procentowy wzrost zysku w porównaniu z rokiem poprzednim nie jest większy, niż w punkcie 2.
  5. Od zysku przed opodatkowaniem (punkt 4) odejmujemy inwestycje w środki trwałe dokonane w ciągu roku. Otrzymujemy zysk do opodatkowania.

Dla uproszczenia pominięto powyżej takie szczegóły jak podatki i opłaty lokalne (finansowane są także z wartości dodanej), postępowanie w przypadku ujemnej wartości zysku do opodatkowania. Przy odrobinie wprawy można przeprowadzić symulację powyższego rozliczenia (lub planu gospodarczego) dla okresu kilku lat.

— — — — — — — — — — — — — — — — — — — — —

[1] Patrz http://stateofworkingamerica.org/chart/swa-wages-figure-4u-change-total-economy/

[2] Patrz http://5-esencja.pl/bieda-napedzana-eksportem/

[3] Patrz http://dialogbulletin.eu/en/node/208

[4] Patrz http://5-esencja.pl/wp-content/uploads/Wskaznik_plac.png

[5] Opinie przedsiębiorców i menedżerów napływają do nas stale z klubów menedżerskich prowadzonych przez Business Dialog Iwona D. Bartczak.

[6] Patrz http://5-esencja.pl/podatki-w-polsce-rozkwitajacej/

By

Podatki i inne obciążenia w Polsce Rozkwitającej – założenia

W tym artykule przedstawiam część założeń programu Polska Rozkwitająca. Są to główne założenia dotyczące obciążeń publiczno-prawnych oraz zagadnień z nimi związanych. Jest po temu okazja ponieważ obecnie w debacie publicznej pojawiają się liczne propozycje, często wypełnione złudnymi obietnicami i nie zawsze należycie uzasadnione.
Założenia, a właściwie zasady tu przedstawione odnoszą się do stanu przyszłego (docelowego), w którym nie będzie już kryzysu zaufania Obywateli do państwa, a zamiast ostrej walki grup interesu o podział zbyt szczupłych efektów gospodarowania dochodzić będzie do powszechnej współpracy na rzecz pomnażania tych efektów.

Trzy podstawowe podatki

Fundamentem systemu fiskalnego stabilnej gospodarki kapitalistycznej są trzy podatki: podatek osobisty, podatek korporacyjny i podatek od produktów (wyrobów i usług). Piszę o tym dlatego, że pojawiają się propozycje wyeliminowania pierwszego albo obu pierwszych podatków. Nie da się tego zrobić bez poważnego naruszenia struktur i stabilności gospodarki.

Najprościej wyjaśnić to na przykładach. Przypuśćmy, że zlikwidowany zostałby podatek dochodowy od płac. Nietrudno przewidzieć, że znaczna część zwykłych spółek kapitałowych przestałaby wykazywać zyski, gdyż wypłacane byłyby jako płace wspólników i „zatrudnionych” członków ich rodzin (zero podatku). Dla nowych przedsięwzięć inwestycyjnych wspólnicy zawiązywaliby spółki celowe albo cywilne, siłą rzeczy rozpraszając akumulację kapitału. Takie cofnięcie struktur gospodarczych o dobrych 400 lat, kiedy to kupcy zrzucali się na pojedyncze przedsięwzięcia i inkasowali zarobek nie będąc w stanie akumulować kapitału w nowoczesnym kapitalistycznym przedsiębiorstwie. To jeden z możliwych scenariuszy. Możliwe są też inne scenariusze, a wszystkie prowadzą do takiej czy innej choroby struktur gospodarczych i rynków finansowych.

Inny przykład – eliminujemy podatek osobisty i korporacyjny, pozostawiając podatek od produktów. Wkrótce z rynku zniknęłaby znaczna część produktów oraz transakcji kupna-sprzedaży. Zamiast kupić buty (opodatkowane), zawieralibyśmy umowę zlecenia na (nieopodatkowane) wykonanie pary butów. Dziwaczny rynek i katastrofa budżetu państwa.

Konkluzja metodologiczna: Dyskusji i podatkach nie można ograniczać do ich funkcji fiskalnej, ponieważ PODATKI KSZTAŁTUJĄ ZACHOWANIE PODMIOTÓW.

Trzeba w końcu zmierzyć się z twardym faktem, że podatki dochodowe są fundamentem redystrybucji dochodów. Czego by nie mówić o redystrybucji, jest to główne zadanie społeczno-ekonomiczne państwa. Sens ekonomiczny podatków dochodowych tkwi w tym, że w społeczeństwach niezamożnych redystrybucja umożliwia funkcjonowanie krzepkiego rynku masowego.

Istotą redystrybucji jest częściowe niwelowanie zróżnicowania dochodów osobistych. Toteż niewłaściwe są również propozycje opodatkowania funduszu płac, które wydają się zmierzać przede wszystkim do zamaskowania zróżnicowania dochodów pracowników i innych osób związanych tak czy inaczej z przedsiębiorstwem.

Trzy omawiane podatki tworzą zręby systemu fiskalnego, ale nie są to jedyne podatki niezbędne dla funkcjonowania gospodarki na różnych szczeblach organizacji społeczeństwa. Na tej uwadze poprzestanę nie rozwijając tematu.

Każda praca ubezpieczona

Ta zasada nie wymaga chyba uzasadniania.

Od strony technicznej – niezależnie od tego, jaka instytucja obsługuje ubezpieczenie społeczne pracującego, ani od tego kto jej płatnikiem składek, pracodawca/zleceniodawca powinien być zobowiązany do dopilnowania realizacji tej zasady.

Finansowanie dochodów z pracy

Ożywienie gospodarki i jej wyjście z tzw. pułapki średniego dochodu, wymaga m. in. podniesienia płac, zwłaszcza najniższych płac netto. Samo podniesienie kwoty wolnej od podatku, tzn. sfinansowanie podwyżek przez budżet państwa czyli wszystkich obywateli, postulowane przez przedsiębiorców, nie będzie wystarczające. Poniższa zasada równoważy wkład państwa i pracodawców w rozwiązanie problemu płac niewystarczających na przeżycie.

płaca minimalna >= kwota wolna od podatku >= minimum socjalne

Formuła odnosi się do płacy za pracę w pełnym wymiarze czasu pracy (wymiar etatu).
W miarę bogacenia się społeczeństwa można stopniowo rozszerzać definicję minimum socjalnego dla potrzeb tej zasady. Na początek może to być minimalna kwota wystarczająca na utrzymanie osoby dorosłej z dzieckiem.

Przedsiębiorstwa niezdolne do spełnienia powyższej zasady będą musiały przestawić się z konkurowania wyłącznie niską ceną na konkurowanie wysoką jakością i odpowiednio wysoką ceną. Ta zmiana będzie sprzyjać wydobywaniu się gospodarki ze wspomnianej pułapki średniego dochodu.

Dochód opodatkowany i konsensus w sprawie polityki społecznej

Polityka fiskalna służy nie tylko zasilania budżetu państwa, ale jest także częścią polityki społecznej (włączając w to kulturę, innowacyjność i naukę itp.). W tym połączonym obszarze pojawiają się kwestie dyskusyjne, sporne, a nawet konfliktowe. Poniżej kilka przykładów.

Od lat trwa konflikt pomiędzy twórcami i rządem w sprawie tzw. kosztów uzyskania przychodów. W przepisach podatkowych przyjęto, że te koszty wynoszą 20% przychodów pracowników nietwórczych czy też wykonawczych, a dla twórców wynoszą 50% przychodów z ich dzieł. Rząd stopniowo ogranicza zakres stosowania owej pięćdziesięcioprocentowej stawki. Czy słusznie?

Dzisiaj, w warunkach deflacji banki obniżają oprocentowanie wkładów i trwa dyskusja, czy w interesie rynku finansowego należałoby na jakiś czas zawiesić tzw. podatek Belki. Jednocześnie pojawiają się postulaty progresji w podatku od dochodów kapitałowych. To też jest obszar zderzających się interesów.

Wiele kontrowersji pojawia się w kwestii podatku spadkowego. Utrzymanie obecnych łagodnych przepisów wydaje się nierozsądne na dłuższą metę, choćby z uwagi na dyskutowaną na świecie konieczność przeciwdziałania nadmiernej koncentracji kapitału. Jednak odpowiedzi będzie wymagał cały szereg pytań. Na przykład jak ma wyglądać opodatkowanie spadkobierców-emerytów i innych osób o niskich i ograniczonych dochodach, skoro co do zasady podatki powinny płacić podmioty osiągające dochody (wyższe od określonego progu). A co z osobami zamożnymi, posiadającymi domy i zakłady przemysłowe i dziedziczącymi podobnie duże majątki?

Warto zauważyć, że w opisanej powyżej zasadzie dot. płacy minimalnej minimum socjalne można interpretować jako „koszt istnienia” pracownika, a kwotę wolną od podatku jako zastosowanie reguły, że podatki płacą tylko podmioty osiągające dochody – przychody minus koszty.

No dobrze, a co zrobić z samotną matką, która z racji opieki nad dwojgiem czy trojgiem dzieci może pracować najwyżej w wymiarze pół etatu i osiąga płacę poniżej minimum socjalnego? Zasiłek dla niej? Dostatecznie sowity zasiłek na dzieci? Na pewno nie ulga podatkowa, bo rozlicza się ją jednorazowo następnego roku, więc nie pomoże ona w bieżącym utrzymaniu rodziny. Podobny problem niedawno mieliśmy z pomocą dla opiekunów osób niepełnosprawnych.

Potrzebny jest monitoring reakcji podmiotów na konkretne wprowadzone rozwiązania polityki fiskalnej i społecznej. Czy te rozwiązania spełniają swoje zadanie? Czy fiskalizm stymuluje aktywność np. zawodową beneficjentów, czy raczej skłania do „jazdy na gapę”? Czy pomoc w postaci zasiłków i ulg trafia pod właściwy adres? Czy ulgi dla przedsiębiorstw skutkują poprawą ich efektywności ekonomicznej i przyczyniają się do tworzenia nowych miejsc dobrze płatnej pracy, czy przeciwnie – pełnią rolę koła ratunkowego dla słabeuszy? Tematów do badań jest mnóstwo, podobnie jak gotowych do wykorzystania doświadczeń państw biegłych w takich badaniach.

Połączony obszar polityki fiskalnej i polityki społecznej obfituje w sprzeczne interesy, bolesne problemy i niezaspokojone potrzeby. Rozwiązania wprowadzane przez polityków często dyktowane są wyłącznie potrzebami budżetu państwa, a wydatki na politykę społeczną traktowane są jako zbędny ciężar. Konflikty powracają, czasem narastają. To oznaka, że w omawianej dziedzinie niezbędna jest permanentna debata publiczna. Nie można zostawić tego samym politykom i ministrom!

Rozwiązania specyficzne dla programu Polska Rozkwitająca

W ramach programu Polska Rozkwitająca prowadzone są prace nad rozwiązaniami systemowymi wspomagającymi główne cele programu – wzrost dobrobytu ludności i więcej szans i okazji spełniania indywidualnych i zbiorowych aspiracji. Prace te są w różnym stopniu zaawansowane, a część rozwiązań będzie wymagała transferu dobrych praktyk z zagranicy i dostosowania ich do krajowych warunków. Oto niektóre kierunki tych prac.

Ułatwienia dla przedsiębiorców

Obecnie wiodącym tematem w tej grupie rozwiązań jest deregulacja przepisów o amortyzacji w odniesieniu do inwestycji w nowe miejsca pracy. Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że obecnie, gdy obrót gospodarczy jest bardzo szybki, przepisy te hamują ich aktywność inwestycyjną. Rzecz w tym, że podatek od zysków w części przeznaczonej na inwestycje w środki trwałe jest „zwracany” przedsiębiorstwu, ale ten zwrot jest rozłożony na długi okres, co najmniej kilkuletni, właśnie według przepisów o amortyzacji. Chcemy zderegulować te przepisy tak, aby przedsiębiorca inwestujący w nowe miejsca pracy mógł dokonywać odpisu wedle swego uznania, nawet natychmiast po zainwestowaniu. W praktyce oznaczałoby to, że z punktu widzenia biznesu taka inwestycja obciążałaby koszty od razu. Rozwiązanie to będzie wymagało zmiany przepisów o rachunkowości, a jednocześnie znacznie uprości sprawozdawczość finansową.

Podział pierwotny wartości dodanej

Przedsiębiorca dokonuje pierwotnego podziału wartości dodanej (przychody minus zakupy) dzieląc ją na płace oraz zysk przed opodatkowaniem. W przedsiębiorstwach średnich i dużych obserwuje się swoisty nadmiar zysku, gdyż coraz częściej rozwój możliwości produkcyjnych dokonywany jest nie poprzez inwestycje we własne wyposażenie techniczne, lecz poprzez zakup specyficznych usług od wyspecjalizowanych dostawców. Uważamy, ze jest to okazja do stopniowego wprowadzania dalszych zmian finansowania działalności. Jednym z kierunków może być taka modyfikacja proporcji stawek podatku od płac i podatku od zysków, aby co najmniej tak samo opłacało się podnosić płace, jak zyski przed opodatkowaniem. Wyniki wstępnych symulacji sugerują, że oprócz proporcji między obiema stawkami podatku należałoby także lekko zmodyfikować progresje obu podatków.

Niezależnie od postępu prac nad modyfikacją podatków będziemy zachęcali przedsiębiorców i pracowników do powiązania podziału wartości dodanej z systemem motywacyjnym i do porozumienia społecznego dotyczącego tego podziału. To pracuje w niektórych krajach europejskich i azjatyckich, a dawne doświadczenia polskich przedsiębiorstw dowodzą, że może pracować w Polsce. Dzięki rozwiązaniom konsensusowym przedsiębiorstwa koncentrują się na powiększaniu torcika do podziału, nie zaś na przetargu między właścicielem i pracownikami o wyrwanie jak największego kawałka.

Rozważane jest także powiązanie omawianej kwestii z podatkiem od wartości dodanej. jednak wstępne rozeznanie wskazuje, że byłoby to nadmiernie skomplikowane.

By

Polska rozkwitająca – pierwszy szkic programu gospodarczego

Mam takie marzenie, aby Polska rozkwitała jako kraj, w którym szerokie odłamy społeczeństwa spełniają swoje aspiracje. Właśnie ukończyłem pracę nad pierwszym szkicem programu, który mógłby urzeczywistnić to marzenie. Tutaj przedstawiam jego niektóre przesłanki i założenia konstrukcyjne, czyli techniczną stronę projektowania programu.

Efektywne skrajności

Doświadczenie i wyniki badań upewniają mnie, że strategie, zarówno przetrwania, jak i rozwoju struktur gospodarczych, są najbardziej efektywne wtedy, gdy są skrajne, a najmniej efektywne wtedy, gdy wyglądają jak „ni pies ni wydra”. Toteż program Polska rozkwitająca został zbudowany na strategiach skrajnych.

Na przykład program inwestycyjny nastawiony jest z jednej strony na rozwinięcie nowoczesnej bazy przemysłowej i zasobów ludzkich dla małej przedsiębiorczości, współpracy i aktywności lokalnej, z drugiej zaś strony na rozwinięcie infrastruktury dla wielkiego i agresywnego biznesu operującego na wielkich obszarach geograficznych. W obu tych częściach programu pojawi się silny popyt na prace badawczo-rozwojowe oraz innowacyjne rozwiązania organizacyjne i technologie.

Podobnie zostały rozłożone role głównych aktorów rozwoju. Z jednej strony aktywna rola państwa, ale nastawiona na stwarzanie możliwości, szans i warunków odpowiadających na zapotrzebowanie obywateli i podmiotów wykazujących inicjatywę oddolną. Spodziewam się, że dzięki temu stosunkowo niewielkie interwencje ze strony programu zaowocują lawiną pozytywnych zmian w gospodarce.

Wreszcie treść programu. Z jednej strony są to głównie zadania rzeczowe, w tym inwestycyjne, a z drugiej propozycje istotnych zmian w sferze regulacji. Wśród tych drugich silne zachęty podatkowe dla inwestycji w nowe miejsca pracy, stwarzające jednocześnie przyjazne warunki dla rozwoju usług finansowych w wielkim biznesie.

Struktura programu

Precyzowanie i konkretyzacja wizji wsparte licznymi konsultacjami zaowocowały schematem programu przedstawionym na poniższym rysunku.

Polska rozkwitająca1_1Rys. 1. Struktura programu „Polska rozkwitająca”. Opracowanie własne autora.

W biegu

Pierwszy szkic programu liczy kilka stronic tekstu, opisującego zadania programu. Wydaje się iż koncepcja jest już na tyle całościowa, że można rozwijać ją dalej we współpracy z zainteresowanymi środowiskami. Kto dołączy?

By

Cięcie podatków rzadko pomaga gospodarce

Najnowszy (z września 2014 r.) raport Williama G. Gale, sporządzony przy współpracy Andrew A. Samwick* zawierający powyższą tezę odbił się szerokim echem wśród komentatorów ekonomicznych. Pewnie dzięki zdecydowanie prowokacyjnym stwierdzeniom Autora i jego znajomych w rodzaju „Pomysł, że cięcia podatków podnoszą wzrost gospodarki jest tak często powtarzany, że traktuje się go jako formę ewangelii”. Bez tego rodzaju promocji raport pewnie przeszedłby bez echa, podobnie jak dziesiątki, a może setki badań, które uporczywie nie wykazują związku między podatkami i ich zmianami a kondycją gospodarki (krajów rozwiniętych), niektóre mimo wyraźnych wysiłków badaczy.

Mowa głównie o podatku dochodowym od osób fizycznych. Przeważnie obniżki tego podatku wprowadza się z zamiarem lepszego nagradzania wysiłku w pracy, oszczędzania i inwestowania poprzez tzw. efekt substytucji. Innym pozytywnym skutkiem może być obniżenie wartości przywilejów podatkowych, a co za tym idzie przesunięcie struktury aktywności ekonomicznej z tych mniej efektywnych do bardziej efektywnych gospodarczo obszarów.

Gale zauważa jednak, że jednocześnie z efektem substytucji zachodzi tzw. efekt dobrobytu – czysta redukcja podatku redukuje potrzebę pracy, oszczędzania i inwestowania. Oba efekty razem sprawiają, że wpływ obniżek podatku dochodowego na podaż pracy, oszczędności i inwestycje jest niejednoznaczny.

Jednakże tzw. reformy polegające na eliminowaniu przywilejów podatkowych (jak ulgi mieszkaniowe, zwolnienia z podatków niektórych rodzajów dochodów), czyli na poszerzaniu tzw. bazy podatkowej też wywołują dwojakiego rodzaju skutki. Przede wszystkim dlatego, że prowadzą do wzrostu efektywnego średniego opodatkowania trzech omawianych czynników wzrostu tzn. podaży pracy, oszczędności i inwestycji. Tę wadę posiadają m. in. propozycje przejścia na podatek liniowy bez żadnych ulg.

Podobnie interesujące jak powyższe próby wyjaśnień są cytowane przez Gale’a wyniki badań innych autorów, a wśród nich najciekawsze dane historyczne. Oto w latach 1870-1912 w USA nie było podatku dochodowego, a całkowite dochody podatkowe państwa wynosiły ok. 3% PKB. W następnym okresie 1913-1947 świat przeżył dwie wojny światowe i Wielką Depresję. W tym czasie wprowadzono podatek osobisty i podatek od płac oraz podniesiono podatki od nieruchomości i korporacyjny. Po roku 1947 podatki stale rosły. W 2000 roku najwyższa stawka podatku dochodowego wyniosła 66%, a dochody państwa z podatku osiągnęły 18% PKB. Ponadto rosły podatki stanowe. Jednakże w obu okresach, 1870-1912 i 1947-1999 przeciętne tempo wzrostu PKB per capita było jednakowe – 2,2%.

Co gorsza, jeden z komentatorów, ceniony publicysta gospodarczy David Cay Johnston dodał do tego dane o oszczędnościach Amerykanów w ciągu ostatnich 50 lat**. Oszczędności te maleją od szczytowego roku 1974, po którym nastąpił upadek wielu spółdzielni oszczędnościowo-kredytowych. W dalszych latach tylko obniżki Reagana w latach 1981 i 1986 oraz G. W. Busha w latach 2001 i 2003 na krótki okres nieco poprawiły stan oszczędności, ale nie zdołały zahamować trendu spadkowego trwającego aż do początku obecnego kryzysu. Ten trend towarzyszył niemal stałemu trendowi obniżek podatku dochodowego.

Gale dorzuca ziarno politycznie poprawnego optymizmu twierdząc, że obniżki podatków jednak przynoszą pozytywne rezultaty pod warunkiem, że nie są finansowane z pogłębiania deficytu budżetowego. Na odwrót – równolegle powinno się dokonywać cięć wydatków państwa. Hmmm, ale wtedy ktoś musi dostawać mniej pieniędzy….

—-

* “Effects of Income Tax Changes on Economic Growth

** http://america.aljazeera.com/opinions/2014/9/tax-cuts-economicsreaganbush.html

UWAGA: Tekst został napisany dla Uczestników klubów Business Dialog, ale zamieszczam tu jego kopię na prośbę osób, które nie mają dostępu do treści klubowych.

By

Ulga podatkowa czy zasiłek na dzieci?

Premier Donald Tusk zapowiedział zwiększenie ulg podatkowych dla rodzin wielodzietnych. Ruch w dobrym kierunku, ale nie najlepszy z możliwych.
Finansowe wsparcie z budżetu dla obywateli w potrzebie przeważnie przyjmuje dwie formy: zasiłku albo ulgi podatkowej. Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy, ale ulga podatkowa ma ich więcej.
Posłużmy się przykładem podanym przez Pana Premiera, mianowicie ulgą w wysokości 4200 zł. Te same pieniądze rozłożone na cały rok dałyby 350 zł zasiłku miesięcznie. Dla rodzin zamożnych może to być wszystko jedno, ale dla niezamożnych różnica jest istotna. Dla nich zasiłek tej wysokości to istotna pomoc w bieżącym utrzymaniu i wychowaniu dzieci. Natomiast ulga, rozliczana po roku i wypłacana jednorazowo to najczęściej okazja do poczynienia większych inwestycji w wyposażenie gospodarstwa domowego. Co jest lepsze i pod jakim względem? Czy są na ten temat badania? A co z rodzinami, których dochody opodatkowane są tak niskie, że nie są w stanie wykorzystać całej ulgi?
W krajach rozwiniętych prowadzi się badania na temat sposobów wykorzystania zasiłków i ulg podatkowych. To ich wyniki wskazują, że ulga podatkowa jest najczęściej wydawana na zakupy jednorazowe, a nie na utrzymanie bieżące. Wskazują także na negatywne strony zasiłków. Na przykład samotne matki otrzymujące zasiłek przekraczający pewną wysokość „progową” tracą motywację do poszukiwania pracy. Chciałbym wierzyć, że nasi planiści polityki społeczno-gospodarczej znają o wiele więcej istotnych wyników badań na omawiany temat. Chciałbym wierzyć, że systematycznie zlecają podobne badania naszym uczonym.
Prawdopodobnie ulgi są korzystne dla budżetu państwa. Podatnicy uprawnieni do państwowej pomocy kredytują budżet przez ponad rok, a budżet zwraca im należność bez odsetek, w większości w I kwartale następnego roku.
Wiele wskazuje na to, że wypłata ulg podatkowych w I kwartale pogłębia zagrożenie gospodarki kryzysem w dwóch następnych kwartałach, gdy spada dynamika konsumpcji. W ubiegłym roku sytuacja była wyraźnie lepsza, niż wcześniej, jednak zagrożenie utratą stabilności finansowej trwa nadal. Ale to temat na osobny artykuł.

By

Gdzie te pieniądze?

Przesuwanie gigantycznych pieniędzy z kieszeni podatników albo konsumentów do gospodarki już nie zawsze wywołuje spodziewane skutki. Wnioski są dwa. Pierwszy, że jednak pieniądz nie rządzi niepodzielnie. Drugi, że trzeba na nowo zrozumieć jak działa. Read More

By

Warto słuchać co Obama mówi w kryzysie

Nadal jestem zaszokowany wypowiedzią Obamy, że redukcja wydatków rządowych obciąża kosztami wychodzenia z kryzysu najbiedniejszych. Nie samym sensem wypowiedzi jestem zaszokowany, lecz tym, że zdobył się na to polityk w kraju, w którym opinia publiczna stale jest straszona „rozdawaniem naszych pieniędzy” i mamiona koniecznością „zaciskania pasa”. Read More

By

Co będzie dalej z kryzysem?

Bez rozwiązania kryzysu instytucjonalnego i politycznego rating kolejnych państw i wielkich instytucji finansowych będzie spadał, aż wreszcie okaże się, że przestanie on mieć znaczenie. I to trochę potrwa. Read More