Kwintesencja

Gospodarka bez mitów, ekonomia od podstaw

By

Co będzie dalej z kryzysem?

Bez rozwiązania kryzysu instytucjonalnego i politycznego rating kolejnych państw i wielkich instytucji finansowych będzie spadał, aż wreszcie okaże się, że przestanie on mieć znaczenie. I to trochę potrwa.

W Europie potrwa krótko, jeśli EBC nie ugnie się i nie wykupi tych różnych obligacji. Może rok, może krócej, a najdłużej ze 2 lata. Jeśli się ugnie to trochę dłużej, bo trochę czasu upłynie, zanim wielcy i możni tego świata nie przyznają, że to nie dlatego takie interwencje są nieskuteczne, że niby brakuje pieniędzy. Pieniądze są, nadal w nadmiarze. Problem, że nie wiadomo ile warte.

Jeśli Grecy kupili sobie trochę luksusu lenistwa, to kupili od kogoś, za pieniądze od kogoś i te pieniądze powędrowały do kogoś. Nie zniknęły w czarnej dziurze.

Pieniądze („prawdziwe pieniądze”) gdzieś są, więc jeśli wszyscy wielcy emitujący obligacje będą mieli obniżony rating, to ewentualni kupujący zaduszą się od nadmiaru pieniędzy niepracujących, bo nie będzie od kogo kupić dobrych, nieśmieciowych papierów. To musi pęknąć, pytanie tylko czy już w tym roku.

Z drugiej strony jeśli nie będzie skąd pożyczyć, to dłużnicy przestaną spłacać stare długi. Być może nastąpią symboliczne (bo przecież nie realne!) bankructwa państw, aż dojdzie do resetu. Dzisiejsze zadłużenie przestanie mieć znaczenie. Pytanie tylko, czy rządy będą dostatecznie świadome biegu zdarzeń, aby w porę uchronić ludność (nie banki) przed skutkami krachu.

Nikt, żadne społeczeństwo nie zgodzi się na kryzys długi i uciążliwy. Toteż jeśli rządy i instytucje finansowe będą chciały zwlekać, to i tak zostaną zmuszone do pośpiechu, jak w Islandii.

Więc mam nadzieję, że kryzys będzie bardzo ostry, ale krótki. Nie ma innego wyjścia. Ostrość kryzysu będzie spowodowana głównie reformą nie fiskalną (bo ona nie może się powieść), lecz monetarną. Na przykład generalnym umorzeniem obligacji skarbowych (ewentualnie tylko zamrożeniem dla drobnych ciułaczy) i likwidacją rynku opcji. Niekoniecznie akurat takimi pociągnięciami, bo to tylko przykład, ale na pewno nie mniej radykalnymi. Więc co prawda można przewidywać, że jeszcze przez jakiś czas rządy będą nękane problemem nadmiernej rentowności obligacji, ale do momentu, aż to też przestanie być ważne, bo po postu zostanie anulowane. Wtedy ów nadwyżkowy pieniądz pojawi się tam, gdzie rzeczywiście jest.

Problem obligacji stanie się nieważny, rating i związany z tym „napływ” albo „odpływ” pieniądza też nieważny. Ale kryzys potrwa niedługo, bo jednocześnie dokona się kreatywna destrukcja (dekonstrukcja) dzisiejszych instytucji rynku finansowego. To oznacza bankructwo wielu tych organizacji oraz likwidację bądź przekształcenie wielu instrumentów. Być może też powrót do jakiejś formy pokrycia pieniądza. Przygotowania do tego już się moim zdaniem odbywają (Azja).

Najgorsze, co się może zdarzyć teraz, to jakaś nagła poprawa albo ożywienie na rynkach finansowych. Niepokoi mnie zatrzymanie wzrostowej tendencji cen złota, bo to jest właśnie sygnał takiego ożywienia. Ale z drugiej strony mam nadzieję, że atrakcyjnych alternatyw dla lokat w złocie nie jest dużo, bo „zainwestowano” już prawie we wszystko na świecie. Do „zagospodarowania” pozostały jedynie okruchy sfery publicznej, czy też masowych usług publicznych, ale trudno będzie wyrwać to społeczeństwom.

Być może powyższy scenariusz jest zbyt optymistyczny, z powodów czysto subiektywnych, jako że osobiście jestem „entuzjastą” ostrych krótkich kryzysów.

Dla nas w Polsce kryzys może stać się uciążliwy tylko tuż przed jego najostrzejszą fazą, tzn. tuż przed bankructwami korporacji międzynarodowych mających spore udziały na naszym rynku finansowym. Ten optymizm wynika z obserwacji, że wśród aktualnie nam rządzących jest kilka kluczowych osób, które zorientowały się co jest grane (tyle, że nie mogą tego powiedzieć oficjalnie). Jednakże sami możemy zredukować ryzyko, ot choćby tak, jak dzisiaj czynią to Węgrzy wycofując pieniądze z wielkich banków i zakładając konta w bankach małych. My mamy dobry, cieszący się zaufaniem bank państwowy. Warto pomyśleć o lokowaniu nadwyżek finansowych właśnie w banku państwowym. Raz, że mamy gwarancje, dwa, że zawsze to trochę lżej będzie państwu w trudnych chwilach, trzy, że to możliwość wykorzystania tych oszczędności na państwowe i prywatne inwestycje.

(Prawdę mówiąc to nie jest prognoza, lecz moje całkowicie subiektywne fantazje. Ale zobaczymy, co będzie dalej)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *