Kwintesencja

Gospodarka bez mitów, ekonomia od podstaw

By

Dotacje unijne nikną pod falą ignorancji

Blogerzy mający się za ekspertów od ekonomii prześcigają się w odejmowaniu od naszych dotacji unijnych różnych sum, aby udowodnić, że w istocie otrzymamy z Brukseli o wiele mniej pieniędzy. Nie jest jasne na jakiej podstawie uważają się za ekspertów.

Największą chyba furorę wśród malkontentów i w opozycji zrobił tekst pt. Rząd zakiwał się: mniej środków z Brukseli dla Polski. Autor od przyznanej nam dotacji odejmuje… naszą składkę na UE, która jest tym większa, im większy mamy produkt krajowy brutto. Ciekawi mnie, czy doradzałby jakiemuś przedsiębiorstwu pomniejszać otrzymaną dotację o podatek dochodowy. Może doradzałby nie osiągać zysków albo ponieść stratę, aby dotacja ostała się w pełnej wysokości? A co, jeśli dotacja umożliwiłaby osiągnięcie większych zysków, niż działalność bez dotacji? Może należałoby z niej w ogóle zrezygnować, aby nie płacić podatku? Zdumiewająca logika! Ja bym dodał nadwyżkę netto, a nie odejmował obciążenie. Ale może się nie znam.

Tak czy siak, niezależnie od wielkości składki będziemy mieli w perspektywie 2014-2020 tych 441 mld zł więcej, niż bez dotacji. Nad pozostałymi lamentami, jak to Unia nakłada na nas karę, nie będę się pastwił, z litości.

Jeszcze dalej idzie autor tekstu Prawda i fałsz o dotacjach z UE*. Przeprowadza rachunek kosztów związanych mniej lub bardziej z dotacją obecnie przez nas wykorzystywaną, przyznaną na perspektywę 2007-2013. Namnożył tych kosztów tyle, że wyszło mu iż dokładamy troszeczkę do tego interesu! I tak skromny, przecież mógł doliczyć więcej, aby wyszło że dokładamy dużo. Ucieszyłbym się, ponieważ wiem, że rachunek kosztów nie stosuje się do rachunków narodowych. Wydatki, podobnie jak przychody, powiększają PKB, a nie obniżają. Dokładniej: wydatki z jednej kieszeni są przychodami w drugiej kieszeni i oczywiście są sobie równe. Wydane pieniądze nie znikają, lecz trafiają do gospodarki, krążą w niej i nadal ją napędzają. To jest zupełnie podstawowy elementarz makroekonomii.

Dalej w omawianym tekście mamy klasyczną i w sumie nudną mantrę ideologów prawej strony, podzieloną na kilka rozdziałów. Nie zachęcam do lektury, ale jeśli już ktoś da się uwieść emocjonującym stwierdzeniom i opowiastkom, radzę odpocząć i przyjrzeć się im krytycznie. Autorowi zaś sugerowałbym refleksję na temat odpowiedzialności za słowo. Wszak ma do czynienia nie tylko z czytelnikami krytycznymi, ale także np. z uczącą się młodzieżą.

One Response to Dotacje unijne nikną pod falą ignorancji

  1. E, a miało być ostro. Spierać się o niuanse w odniesieniu do PKB – miernika, który umiera (na szczęście)? A komu się będzie chciało? Im szybciej PKB dołączy na śmietniku do realsocowych mierników wagowych produkcji stali, tym lepiej.
    Mniej więcej wtedy (lata ’90 zeszłego wieku) kiedy nam wszczepiano religię kapitalizmu (a Korporacja Prorokiem Jego) wraz z fetyszem PKB, na świecie już ruszyła reformacja – paradygmat The Commons.
    Zapraszam do lektury: https://freelab.org.pl/display/commons/36357 i inne teksty na stronie Embassy of The Commons.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *